Wstęp
Strasznie dużo mi tego wyszło za co przepraszam.
W tym co napisałem nie ma nic nowego. Wszystko już jest na forum, w książkach. Ale ciągle ktoś pyta „czym to nakarmiłeś”.
Nie ma jednego przepisu na sukces w uprawie storczyków. Każdy dom jest inny, każdy parapet jest inny. Różne są naświetlenie, wilgotność, temperatura. Wszędzie storczyki inaczej reagują. Każdy powinien wypracować sobie swoją metodę na ich uprawę. Porady innych ludzi nie muszą się sprawdzić w Twoim domu lub w stosunku do Twojej rośliny. Storczyków nie podlewa się „raz na tydzień” ale wtedy gdy tego potrzebują.
Większość storczyków powinno stać na wschodnim lub zachodnim oknie ale przychodzi taki moment gdy na tych oknach nie ma już miejsca. Wtedy na południowe trafiają katlejaste a dla paphiopedilów pozostają północne z tej przyczyny, że żadne inne tego nie zniosą.
Poniżej w kolejności ważności.....
Woda
Jak ktoś ma 10 storczyków to najpewniej za rok będzie miał 20 a potem to już samo pójdzie. W moim przekonaniu każdy kto już ma 10 storczyków powinien nabyć podzlewozmywakowy filtr RO. Koszt nabycia takiego filtra to obecnie ok 400 zł. Ja na ok. 100 doniczek zużywam miesięcznie do 150 l wody RO. Nawet zakładając, że na każdy litr wody odfiltrowanej przypada 9 l ścieku oznacza to zużycie 1,5 m3 wody miesięcznie co w Grodzisku Maz. kosztuje 13,50 zł. Rocznie zatem woda kosztuje mnie 162 zł + 140 zł amortyzacji (3-letnia) filtra = ok. 300 zł. Jest to równoważne z kosztem nabycia 3-5 nowych roślin. Więcej rocznie umierało mi przed nabyciem filtra. Filtr RO zakupiłem pod koniec 2010 r i w roku 2011 umarła mi tylko jedna roślina a wszystkie żyjące są o wiele silniejsze, zdrowsze i większe. Uważam, że to się po prostu opłaca. Poza tym okna mniej się brudzą przy zraszaniu wodą RO apaphiopedila z sekcji brachypetalum bez wody RO długo nie pożyją.
Korzenie
Paphiopedila i phragmipedia są bardzo szczególnymi rodzajami spośród storczyków uprawianych na naszych parapetach ze względu na całkiem inny charakter wzrostu niż katleje, dendrobia czy oncidia. Są to storczyki naziemne i bardzo różnią się od epifitów. Jak rosną ? Pewnego dnia przy podstawie dorosłej rozety spod liścia wychyla nam się młoda roślinka. Przez 1 sezon wegetacyjny wzrasta ona korzystając z korzeni rozety matecznej. Wiosną 2 roku u podstawy pokazują się korzenie a na wierzchołku pęd kwiatowy. W tym samym czasie pojawia się też nowa młoda rozeta. Zatem w drugim roku rozwoju rozety wykształca się system korzeniowy, który musi wykarmić rozetę, kwiat i owoc oraz umożliwić rozwój młodego przyrostu. Pod koniec tego roku lub w 3 roku życia rozeta obumiera a wraz z nią korzenie. Zatem zadaniem ogrodników (a może raczej doniczkowców?) jest zapewnić roślinie warunki do ukorzeniania się. Tylko, że ona wcale nie chce się ukorzenić. Młode korzenie zasychają zaraz po ukazaniu się spomiędzy liści.
Przesadzanie
Jest najważniejszym zabiegiem uprawowym u paphiopedilów i phragmipediów. Możecie źle nawozić, możecie wyhodować ogromne stado wełnowców, możecie przesuszać i one to przeżyją. Jeżeli nie przesadzicie to nie przeżyją. Zakupiona w sklepie kwitnąca roślina po dwóch latach umrze lub ewentualnie będzie bardzo słaba, jeżeli jej właściwie nie przesadzimy. Kiedy przesadzać ? Corocznie. W jakiej fazie wzrostu ? Wtedy gdy zobaczymy nabrzmienia podstaw rozet lub młode korzonki. I nie ma żadnego znaczenia czy roślina kwitnie albo rozwija pąki kwiatowe. Te korzenie są ważniejsze. Zresztą nie zdarzyło mi się żeby przy przesadzaniu P. straciły kwiaty, natomiast zdarzyło mi się że wskutek zbyt późnego przesadzania nie kwitły w kolejnym roku. Jak przesadzać ? O 1-2 cm głębiej. Tak, żeby podstawy nowych rozet wraz z zawiązkami korzeni znalazły się pod ziemią. Zauważcie kochani, że nowa rozeta zawsze wyrasta o 1- 2cm wyżej niż znajduje się podstawa rozety matecznej. To właśnie dlatego, że P. są storczykami naziemnymi i „przyzwyczaiły” się do corocznego zasypywania ich grubą warstwą liści. Nowe rozety wyrastają więc wyżej a ich korzenie wrastają w świeżą warstwę ściółki.
Nawożenie
Paphiopedila bardzo silnie i bardzo swoiście reagują na nawożenie. Obecnie uważam, że paphiopedilów w zasadzie nie powinno się nawozić. Paphiopedila, które dostały trochę za dużo nawozu skracają okres kwitnienia lub nie kwitną wcale. Dużo tu zależy od gatunku. Mało wrażliwe są np. P. charlesworthii i P. leeanum a bardzo wrażliwe jest np. P. gratrixianum. Przy jednakowym przenawożeniu gratrixianum nie kwitnie wcale podczas gdy charlesworthii i leeanum kwitną ale tylko 2 tygodnie. Do roślin które mają kwitnąć i cieszyć używam obecnie rzadko, słabego roztworu Florowitu o zrównoważonym składzie (około 1:1:1). Powinny wystarczyć dwa do czterech nawożeń rocznie. Jak będzie za mało to rośliny same „powiedzą”. Jeżeli natomiast chcemy szybko rozmnożyć paphiopedila i godzimy się na to że nie zakwitną to nawozimy silnie i często – także dolistnie. Tak traktowane rośliny wytworzą wiele ale słabych i zazwyczaj niekwitnących przyrostów a po zaprzestaniu nawożenia w kolejnym roku u ich podstaw powinny wyrosnąć silne, kwitnące rozety. Tylko już nie 1-2 ale 4-10. To też bardzo zależy od gatunku i odmiany. Podatne na takie traktowanie są insigne, charlesworthi, leeanum, henryanum, mieszańce wielkokwiatowe. Ale trafiają się osobniki odporne jak pokazywany przeze mnie „prusak” albo Phragmipedium soccerers apprentice . Natomiast przenawożone P. bellatulum, concolor, niveum i im podobne litofity prawie na pewno umrą.
Doniczki
Obecnie mamy na rynku mnóstwo wzorów i kolorów ale w zasadzie dwa rodzaje. Tzn doniczki szczelne (plastik, szkło, ceramika polewana) i doniczki porowate tzn ceramika nieglazurowana. W moim przekonaniu doniczki szczelne przy uprawie paphiopedilów nie mają żadnych szczególnych zalet. Fakt, że widać korzenie (chyba że ich nie ma) ma znaczenie u falenopsisów i ew. katlei, które jako niemoty nie potrafią powiedzieć że chcą pić. Paphiopedila są „gadatliwe” i zawsze mówią czego potrzebują. Doniczki gliniane natomiast parują całą powierzchnią przez co zwiększają wilgotność powietrza w okolicach liści, schładzają bryłę korzeniową, usuwają z podłoża nadmiar wilgoci. Ceramika ma jednak większą siłę ssącą niż korzenie paphiopedilów. Oznacza to, że jeśli doniczka wyschnie całkowicie to zabije przylegające do niej od wewnętrznej strony korzenie. Ponadto woda odparowując pozostawia wszystko co w niej było rozpuszczone. Pozostawia sole nie tylko na powierzchni doniczki ale wskutek odparowania wzrasta zasolenie wody pozostałej w podłożu.
Zraszanie
Ja swoje rośliny zraszam gdy pozwala mi na to żona. Zazwyczaj rano – do wczesnego popołudnia. W moim przekonaniu stwierdzenie, że wskutek zraszania roślin zamierają im stożki wzrostu to kobieca próba podania mężczyznom racjonalnej przyczyny zakazu zraszania roślin. Gdyby nie taka racjonalizacja, pozostałoby im emocjonalne „nie bo nie” albo cotygodniowe mycie okien.
Nie zauważam negatywnego wpływu zraszania roślin. Wręcz przeciwnie lepiej rosną zraszane a jeśli chodzi o wandowate to po prostu nie wyobrażam sobie ich uprawy bez zraszania.
Stanowisko
Paphiopedila i Phragmipedia urosną i zakwitną zarówno na południowym jak i na północnym oknie. Będą się różniły szybkością wzrostu, ilością i jakością kwiatów. Ale na pewno urosną. Jedno tylko jest zastanawiające. Są takie 2 tygodnie w roku kiedy paphiopedila cierpią z powodu słońca. Roślina która na np. wschodnim parapecie rośnie dobrze przez cały rok, wyraźnie więdnie na przełomie kwietnia i mają a po Ogrodnikach i Zimnej Zośce przechodzi jej. Nie pomaga zraszanie ani intensywniejsze podlewanie. Na ten okres radzę przestawić na północne okno albo odsunąć z metr od okna gdyż inaczej liście podwiną się pod doniczkę. To w tym czasie paphiopedila najczęściej parzą sobie liście.
Pory roku
Mam je w bardzo głębokim poważaniu. Paphiopedila to rośliny które w naturze nie mają wyraźnej pory suchej a ja mam je po to żeby cieszyć się kwiatami. Im częściej zakwitną tym dla mnie lepiej. Dobrze znoszą wzrost przez okrągły rok, kwitną więc nie robię im pory suchej.
Podłoże
Miałem paphiopedila w różnych podłożach i we wszystkich rosły dobrze pod warunkiem dostosowania intensywności i częstotliwości podlewania oraz nawożenia do charakterystyki podłoża. Paphiopedilum urośnie w torfie, korze i w czystym keramzycie też. Tylko że torf należy podlewać dopiero jak prawie całkiem wyschnie, korę gdy jeszcze jest wilgotna a keramzyt należałoby przelewać dwa razy dziennie. W keramzycie należy nawozić często – 2-3-razy w miesiącu bo i tak za chwilę nawóz wypłuczemy a w korze lub torfie wystarczy raz na 2 miesiące.
Różnice temperatur
Latem na parapecie z uchylonym na noc oknem, różnica temperatur często przekracza 10 stopni. Zimą przy sterowniku pieca c.o. ustawionym w dzień na 21 a w nocy na 18 – przekracza 5 stopni Celsjusza. Nigdy nie stanowiły one problemu dla paphiopedilów.
Podsumowanie
Jak zatem uprawiam? Wróciłem do doniczek ceramicznych. Doniczki te nie sprawdzały się gdy podlewałem rośliny kranówką ale odkąd mamy RO uważam że są dla paphiopedilów lepsze niż plastiki. Rośliny sadzę do grubej kory śródziemnomorskiej na 3-4 cm warstwie drenażu z keramzytu. Zawsze w taki sposób aby podstawy najmłodszych rozetek znalazły się 1-2cm pod ziemią. Na wierzchnią 1-2cm warstwę stosuję mieszaninę drobnej kory, torfu, perlitu ( ostatnio było to gotowe podłoże „CompoSana do storczyków” ale tylko dlatego, że akurat było pod ręką). Sadząc tak rośliny dobrze jest pamiętać o pozostawieniu w doniczce 1 cm miejsca na ewentualne „dosypki” podłoża przed kolejnym przesadzaniem. Rośliny podlewam często wodą RO i dodatkowo codziennie wlewam trochę wody w podstawki aby nie dopuścić do wysuszenia doniczek. Zraszam. Nawożę (teraz) mało i słabym roztworem poprzez zanurzenie. Nie opryskuję roślin chyba, że muszę. Jak nie podobają mi się plamy na liściach to wolę je obciąć niż się zatruwać – wyjątki czynię dla ślimaków i wełnowców.
Prezentacja zdjęć (celem powiększenia należy kliknąć na obrazek)
Opis (od lewej):
zdjęcie 1 - Ta roślina jest u nas od 2006r. Przyniesiony do domu 2-rozetkowy zdechlak bez korzeni powinien być P. barbatum ale może być wszystkim. Teraz ma 6 rozetek, przy czym obie najstarsze nadal żyją. Nie kwitł i nie ma zamiaru. Ratowanie zdechlaków wydaje się nie mieć sensu. Roślina nadal jest słaba i źle się ukorzenia.
zdjęcie 2 - Dwie doniczki z P. leeanum. Polecam wszystkim. Rośnie szybko, kwitnie chętnie, odporne na przenawożenie. Potrzebuje sporo miejsca na parapecie. Prawidłowo prowadzone co rok wymaga dzielenia na pół. Obie te rośliny w połowie lipca wyglądały jednakowo marnie. Prawa wtedy została przesadzona a lewa nie - miała wówczas widoczny 1 pąk kwiatowy. Zdjęcie zrobione zostało po 3 miesiącach od przesadzenia - połowie października. Obecnie lewa roślina niedługo zakwitnie 1 kwiatem i to będzie wszystko. Zbyt późno przesadzona była. Prawa roślina ma dziś dwa pąki kwiatowe i prawdopodobnie do wiosny wyrosną jeszcze 2-3.
zdjęcie 3 - P. gratrixianum Przenawożone 2 lata temu. Od tamtej pory nie kwitnie. Obecnie 13 rozetek. Liście mają 12-15 cm a powinny mieć 40cm. Na kwiaty jeszcze poczekam.
zdjęcie 1 - P. charlesworthii. Liście schowane pod doniczkę po zbyt dużej ilości słońca na początku maja. Widoczne oparzenia słoneczne na liściach. Roślina była przenawożona 2 lata temu i ma obecnie 14 rozetek. Pomimo przenawożenia regularnie kwitnie. Widoczny pąk jest trzecim w tym roku. Kwiaty po przenawożeniu są krótkotrwałe - więdną po 2 tygodniach a powinny po 2 miesiącach.
zdjęcie 2 - Phragmipedium Soccerer's Apprentice. To wielka roślina. Kwitła u nas parę razy ale rosła tylko "w jedną stronę". Przenawożona 2 lata temu. Wytworzyła wtedy 5 młodych przyrostów z których 4 przeżyły. Rozety były słabe i nie zakwitły. Obecnie przy podstawie każdej ze słabych rozet wyrastają 4 silne rozety. Na zdjęciu poniżej widoczna różnica szerokości liści słabej i silnej rozety. Roślina stoi na północnym oknie.
zdjęcie 3 - Phragmipedium caudatum. Roślina która u nas jest od niemal 2 lat i cały czas stoi na północnym oknie. Nie była przenaważana.
zdjęcie 4 - Phragmipedium sargentianum x bessae - Wielki nowy przyrost bez własnych korzeni. Roślina dawno temu powinna była być przesadzona "niżej".
Opracował /tekst i zdjęcia/: Marek Siwik