Ros.grande uprawiam w doniczce ze skorupy orzecha kokosowego, w grubym podłożu dla epifitów z dodatkiem keramzytu.
Taka doniczka, po uprzednim wygotowaniu, celem pozbawienia jej soli mineralnych dość bogato zgromadzonych w łupinach kokosu, sprzyja w utrzymywaniu wilgotności podłoża – chłonie wilgoć z otoczenia, ale też dość szybko ją oddaje przy suchym powietrzu .
Pod koniec marca, po okresie spoczynku przeniosłem roślinę z pomieszczenia, w którym zimowała (temp. w granicach 8-16*C. skąpo nawilżana) do ‘ogródka’ – temp D/N 20-22* / 15-17*C. wilgotność w granicach 70-80%.
Podlewanie woda miękka 4-6 stopni N , nawożenie Bloosom Booster wg recepty z Biblioteki
U schyłku kwietnia spostrzegłem nowy przyrost i po majowych przymrozkach roślina ‘wylądowała’ pod świerkami na dworze. Była poddawana dosyć częstym opadom i raczej niskiej temperaturze - D/N 16-24* / 8-16* C. przy wilgotności 70-90, a nawet okresowo 100 % . Podlewanie w zależności od opadów atmosferycznych (dbałem, by kokosowa doniczka była lekko wilgotna), natomiast podczas upalnej pogody zraszałem/zamgławiałem roślinkę rano i wieczorem, a czasem trzy cztery razy dziennie (podczas afrykańskich upałów). Nawożenie maj – ½ sierpnia , mniej więcej co dwa tygodnie z przewagą N- azotu, a od połowy sierpnia z przewagą P – fosforu.
Spadek temperatur w nocy do 6 – 8 stopni po wykształceniu pąków zmusił mnie do przeniesienia rośliny pod dach i zapewnienie jej temperatur w dzień trochę powyżej 20*, a w nocy około 17 stopni. Wieczorem i rano zamgławianie.
Po ok.trzech miesiącach od rozpoczęcia wegetacji (nowy przyrost) z nie do końca wykształconej pseudobulwy wychynął pęd kwiatowy. I tu zaczęły się emocje – zakwitnie, czy też będzie kolejne rozczarowanie.
Pęd kwiatowy, a z nim kwiatostan rósł/rozwijał się bez żadnych zahamowań.
Po miesiącu z haczykiem, pęd został zwieńczony czymś na kształt kłosa i osiągnął 20 cm wysokości.
O ile pęd kwiatowy rósł szybko, to rozwój pąków po rozwinięciu się kłosa nie był już taki ekspresowy i trwał ponad trzy tygodnie.
I na koniec kwiaty, na które tak długo oczekiwałem.
Wg mnie imponujące. Wielkość od 12-15 cm i takie błyszczące, że trudno było zrobić fotkę bez 'przypalenia'. Na razie nie pachną, jest zimno około 17*C.
Zastanawiająca jest elastyczność rośliny - możliwość dostosowania się jej do ekstremalnych warunków klimatycznych. Tego lata bywały długie 7- 14 dniowe okresy upalnej pogody, gdy temperatura sięgała w dzień 30 *, w nocy nie spadła poniżej 18* C. Roślina zniosła je bez problemu. Jak zaznaczyłem, zwiększałem tylko częstotliwość zamgławiania nawet do czterech razy na dzień (bardzo ważne). Porównajmy te warunki z danymi klimatycznymi podawanymi przez stację meteorologiczną z San Cristóbal de las Casas, w ciekawej i zabawnej formie przedstawiającej warunki panujące w mateczniku tego storczyka.
Dodam jeszcze, że w warunkach ‘parapetowych’ na północnym oknie przy zapewnieniu większej wilgotności (konieczne poranne i wieczorne zraszanie, najlepiej zamgławianie) można podjąć ryzyko uprawy tej, przyznacie, pięknej rośliny.
Na zakończenie chcę zaznaczyć, że chociaż w opisach uprawy Rossioglossum grande napotykamy stwierdzenie „łatwa w uprawie” dla mnie łatwa nie była. Bądź co bądź uczyłem się ją uprawiać prawie cztery lata i nie wiem, czy uda mi się doprowadzić do ponownego kwitnienia w przyszłym sezonie. Istotną trudnością jest utrzymanie w okresie wzmożonej wegetacji zwiększonej wilgotności tak podłoża jak i powietrza.
Ze szczegółowym opisem samej rośliny jak i jej uprawy możemy zapoznać się tutaj.