Nie tylko nie przemarzł, ale kontynuował jeszcze długo kwitnienie mimo przejścia z komfortowych, szklarniowych warunków na domowe, zniósł cierpliwie moje eksperymenty i próby co do wystawy (przypalił mu się tylko kawałek listka, jak był za długo na słoneczku), temperatury, nawożenia, podlewania i nie dość że teraz znów pięknie kwitnie to już wypuszcza następne odnóżki zdolnie do kwitnienia, do tego bez jakichkolwiek problemów ze szkodnikami i bez pestycydów!!!!
Niech mój przykład będzie bodźcem dla innych, iż warto się czasem zaprzeć, zwłaszcza, jeśli jest to drogi sercu upominek, a pomimo braku doświadczenia spróbować, nie poddawać się i wierzyć w sukces.
Oto garść moim rad: storczyk stał blisko okna, ale za firanką. W lecie wyszedł na balkon i tam pozostał aż do pierwszych bardzo chłodnych dni. Podlewałam go 2 razy w tygodniu, od góry, nadmiar wody wylewałam z podstawki po godzinie. Nawoziłam najpierw nawozem organicznym z pożytecznymi mikroorganizmami (bardzo dobrze wzmacnia roślinę przed atakiem pasożytów, chorób, grzybów itp.), po przeniesieniu z powrotem do mieszkania włączyłam dla odmiany nawożenie mineralne - specjalny nawóz do storczyków w zalecanej dawce. Wszystkim życzę dużo sukcesów w uprawie storczyków i dużo miłości...A ja nie mogę się już doczekać nowych kwiatów i... przyjazdu ofiarodawcy…