Na innym forum przeczytałam pewne pytanie i czyjąś odpowiedź. "- Czy jak się pojawiają nowe przyrosty powinnam rozpocząć podlewnie i nawożenie? - Tak."
I teraz jestem trochę ogłupiała bo moja cattleya teraz jest w okresie spoczynku (wg arkuszy upraw dla jednoliściennych) a tutaj ma już spory przyrost choć jeszcze nie pojawiły się korzenie. Co więc zrobić? Potrzymać ją jeszcze w stanie spoczynku czy zacząć pomału podlewać i nawozić?
Napisałaś i pokazałaś, że roślina podczas kwitnienia (gdy ją nabyłaś) miała już dość okazały przyrost. Oznacza to, tak wnioskuję, że warunki uprawy u hodowcy spowodowały odejście zachowania rośliny od 'przepisów'. Ja w Twoim przypadku rozpocząłbym delikatne podlewanie, raz na dwa tygodnie zamoczenie na 5-10 minut i w dniach dużego nasłonecznienia zraszał okolice wyrastających korzeni. Nawożenie co drugie namoczenie, co jest oczywiste, z przewagą 'N' .Ciekawe jest jak długo po przekwitnieniu pojawiły się korzenie. Zobaczymy czy C.maxima pod Twoja opieką zachowa się podobnie. Mam sympatycznego znajomego , który ma ten gatunek katlejki i skarżył się, że już bez mała od 10 lat uprawy nie ujrzał jej kwiatu.
Moją maximę kupiłem ubiegłej jesieni. Po przesadzeniu do mieszanki grubego węgla i kawałków mchu zacząłem podlewać w styczniu, w takich ilościach, żeby mech był lekko wilgotny. Żadnych szaleństw z przelewaniem podłoża. Tam gdzie bulwy były poniżej linii mchu pojawiły się dwa przyrosty. Oczko powyżej mchu jeszcze śpi, aczkolwiek widać, że jest większe niż na jesień. Przyrosty zatrzymały się, za to ruszyły z korzeniami. Obecnie widać zarysy liści, przyrosty mają około 1,5 cm i dość mocno rozbudowane korzenie. Mądrzy ludzie radzą uważać przy młodych przyrostach maximy, ponieważ są one wyjątkowo wrażliwe na przemoczenie. Dalej nie przelewam podłoża tylko spryskuję codziennie wierzch podłoża. Coś na pewno ścieka na dół.
Ja też staram się nie przelewać. Jedynie robię im prysznic mgiełkowy ze spryskiwacza. U mnie rosną na parapecie bardzo ciepłego pokoju, w którym robię mikrowentylację na noc by zwiększyć różnicę dobową temperatur. Zwykle teraz podlewam przez zanurzenie donicy w wodzie ale od tego tygodnia spróbuję nalać trochę wody na podstawkę by w ciągu dnia zwiększyć wilgotność wokół roślin. Obecnie mój najnowszy przyrost ma już prawie 20 cm (pseudobulwa z liściem) a ten po zakupie jest przy nim karzełkiem. Co ciekawe, ten nowy przyrost jest podobnej wielkości jak ten co kwitł. Zrobię jutro zdjęcie to pokażę jaka jest między nimi różnica.
Ryszardzie, korzenie pojawiły się po około miesiącu od przekwitnięcia.
Wkleiłam nowe zdjęcia do opisu uprawy. Liczę teraz na pomoc w określeniu, czy powinna już podlewać i nawozić bo pojawiła się pochewka czy powinnam jeszcze zrobić jej spoczynek?
Coś musiało wpłynąć na wzrost psb, jedna wyrosła i 'niedorosła' czyt, nie wydała pochewki, a z niej wyrosła następna już z pochewką. Co było przyczyną takiego zachowania rośliny. Możliwe, że wyeksploatowała swą moc na kwitnienie, miała gorsze warunki uprawy w tym okresie, aklimatyzowała się na nowym miejscu, albo . Nie wiesz i już się nie dowiemy co było przyczyną takiego zachowania. Porównując wzrost (wielkość) pochewki z tym co obserwowałem u swej C.mossiae uważam, że powinnaś roślinę jeszcze skąpo, bo skąpo podlewać lub zraszać korzenie tej psb, aż pochewka całkowicie wychynie z liścia. I wtedy na spoczynek czekając na zawiązki pąków kwiatowych.
Wydaje mi się, że tą wcześniejszą pseudobulwę trochę zasuszyłam w momencie wzrostu. Było bardzo ciepło a ja za późno podlałam, wtedy też od razu cattleya straciła kwiaty.
Jednak u Chadwick'a zwrócono uwagę, że podłoże nie może całkowicie przesychać. Nawozić zaś należy w momencie wzrostu. Myślę, że i jeden i drugi czynnik zastosowałam bo gdy zobaczyłam nowy przyrost to nawoziłam i podlewałam naturalnym biohumusem. Potem jednak, jeszcze w czasie końcowego wzrostu zmniejszyłam podlewanie i wyeliminowałam nawożenie. Chyba na razie dalej wyeliminuję nawożenie ale jeśli chodzi o podlewanie to jednak będę dostarczać wody ale lejąc ją na podstawkę - część z niej wyparuje a część delikatnie zostanie wchłonięta przez podłoże (mam wrażenie, że pseudobulwy są krótkie i mam raczej tę górską odmianę).
Patrząc na te moje dylematy, lęk by czegoś nie popsuć, zastanawiam się po co zajęłam się cattleyami. Przecież są łatwiejsze w uprawie storczyki
Moja maxima rozmieniła się na drobne. Po zakupie wypuściła naraz 4-5 nowych przyrostów, które są w sumie niewielkie. Jedyna pociecha, że roślina wybudowała fajny system korzeniowy.
Okazuje się, że zaglądam tam gdzie nie trzeba i nie zauważyłem Twojego 'doniesienia' Trzymam kciuki bo, to będzie pierwszy sukces na naszym forum. W ogóle Cat.maxima rzadko była wymieniana w wypowiedziach, a gdy padła jakaś informacja, to tylko jako zapowiedź, która zniknęła bez śladu, lub też w formie 'skargi', że 'mam ją 10 lat i nie kwitnie' (przypis z pamięci) Trzymam kciuki.
Dlatego jestem zaskoczona... Wkleję za chwilę aktualne zdjęcia. Obie pseudobulwy wydają swe dzieci w tempie ekspresowym. Z resztą w tym sezonie chyba pobiję swój rekord w kwitnieniach cattleyi. Jak nigdy dotąd mam sporo pochewek albo już pąków. Sama jestem zaskoczona ale o tym już w innych tematach, które muszę dopiero założyć
Pozwolę wrzucić zdjęcie cattleji maxima z kolekcji mojego znajomego. Roślina zakupiona 6 lat temu w rozmiarze "gotowa do kwitnienia", od początku posadzona na kawałku gałęzi.
Uprawiana "w naszym" klimacie, okolice Wiednia. W lecie na dworze, zimą w szklarence, gdzie właściciel ma problemy utrzymać wysoką temperaturę.