Witam,mam problem od dawien dawna i może ktoś będzie wiedziała co robię nie tak. Chodzi o to, że niezależnie od warunków w jakich mam Cattleye one się miniaturyzują. Każdy nowy przyrost jest coraz mniejszy. Podlewam standardowo co tydzień bo już wtedy mają sucho. Doniczka ma dodatkowe dziurki by podłoże mogło szybciej przesychać. Zimą tak samo robiłem, bo roślina też w ciągu tygodnia przesychała i od razu się marszczyła. Z nawozem podlewam tylko w okresie od marca do połowy września, co tydzień. Zwłaszcza, że Cattleye są jednak żarłokami wielkimi. Roślina stroi sobie na zacienionym oknie południowym, więc ma ciepło i mokro. Powinna ładnie przyrastać. Nie wiem co robię nie tak. Proszę o poradę bardziej doświadczone w uprawie Cattleyi osoby.
W ciągu dziennego światła, czyli wyniku fotosyntezy rośliny wytwarzają cukry i skrobie oraz wiele innych związków potrzebnych do wzrostu. W nocy natomiast przechodzą rośliny w procesy biochemiczne. Mówiąc inaczej... największy wzrost odbywa się w nocy.
Łatwym sposobem wspomagania procesu wzrostu jest zmniejszenie nocnej temperatury w stosunku do dnia. Powoduje to zwowolnienie tempa w jakim wyprodukowane w ciągu dnia rezerwy są respirowane, a nie tylko do spalania dwutlenku węgla i wody.
Spadek temperatury nocą korzystnie wpływa na oddychanie i zapewnia bardziej korzystną równowagę wzrostu i procesów reprodukcyjnych.
Z tego co piszesz... przy wyższej nocnej temperaturze... "spalają" twoje rośliny nocą więcej energi niż ich produkcja energi w ciągu dnia.
Dodam wraz z obrazkiem uzupełnienie do wywodu Dorry. Lat temu 7 'rozprawialiśmy' na ten temat. Właśnie w różnicach temperatur (między innymi) Noc/Dzień zawarta jest tajemnica odpowiedniego wzrostu roślin, który ma niewątpliwy wpływ na bogactwo kwitnienia. Problemem jest, uzyskanie tych różnic na blokowych parapetach, często się to nie wdaje.
A czy problem nie tkwi w "zacienionym oknie południowym"? Jeśli to możliwe, Cattleye dobrze będą się czuły na oknie południowym bez żadnych cieniówek. Poza tym podlewanie raz w tygodniu to zdecydowanie za mało. Storczyków nie da się podlewać wg ustalonego z góry planu.
Pozdrawiam, Michał
Kto żyje bez szaleństwa, mniej jest rozsądny, niż mniema.
Tak jak Michał uważam, że w tym okresie, podlewanie jeden raz na tydzień to za mało. Podłoże powinno być lekko wilgotne cały czas. Wystaw ją na pole, tylko najpierw pod drzewo, bo liście nie są przyzwyczajone do tak intensywnego słońca i się poparzą. Po aklimatyzacji moje cattleye wiszą w pełnym słońcu cały dzień. Moje idą na żywioł, jak leje to leje cały dzień, nie chowam ich. A w słoneczny suchy poranek wąż ogrodowy do ręki i leję równo gdzie popadnie. Do tego cotygodniowe nawożenie, naprzemiennie dolistnie i podlewanie. Później wrzucę zdjęcia mojej grupy aklimatyzującej się pod czereśnią.
Niestety nie mam możliwości wyniesienia rośliny na dwór. Zostaje mi tylko okno południowe. Od kilku dni staram się faktycznie obniżyć temperaturę. Jeżeli chodzi o nawożenie to jest ono co tygodniowe.
Podlewanie codzienne... jak titus sugeruje... w warunkach domowych gdzie cyrkulacja powietrza nie istnieje... to jakby prosić o katastrofę. Zdziwiłabym się gdyby Cattleye przeżyły 2 tyg przy takim systemie.
Przeczytałem wypowiedź Titusa raz, drugi i nawet trzeci i nigdzie nie dopatrzyłem się zalecania codziennego podlewania katlejek w warunkach parapetowych (domowych). Sam staram się po kilkuletnich doświadczeniach podlewać rośliny w zależności od warunków wilgotnościowych w domu i stanu wegetacji w jakim storczyki się znajdują. Bywa tak, że jesienią, niektóre katlejki kwitną, inne rozpoczynają wytwarzanie nowych przyrostów - te podlewam częściej. Inne, które weszły w stan spoczynku otrzymują wodę nawet co 7 - 10 dni i to skąpo. Nie ma sztywnej zasady co tydzień czy codziennie, wszystko zależy od reakcji roślin na nasze zabiegi.