Witam,
chciałbym przedstawić moją historię z cattleyastą hybrydką z supermarketu. Rok temu moja żona chciała mnie pocieszyć w związku z pomorem w moich kwiatach, podczas zakupów trafiła na ładnie wyglądającą roślinę - dużo pseudobulw i na dodatek kwitła. Roślina na czas kwitnienia wylądowała w salonie. Nie omieszkałem się nią pochwalić podczas wizyty znajomych, którzy też zajmują się storczykami. Znajomy wypatrzył jednak, że roślina choruje - mokra zgnilizna. Resztę wieczora miło spędziliśmy z sekatorem. Z dorodnej rośliny zostało to co widać na zdjęciu.
Roślina po wymoczeniu w Topsinie trafiła do koszyka z grubą korą i mchem. Jakoś przeżyła zimę, a na wiosnę trafiła do foliaka. Do podparcia użyłem mało profesjonalnie wyglądających patyczków (widać na zdjęciach).
O tym że chce żyć potwierdziła wypuszczając nowy przyrost i korzeń. Ja skutecznie jej przeszkadzałem, a to ubijając nowy korzeń nożyczkami, a to zrzucając ją z półki. Do domu roślinka wróciła tuż przed wrześniowymi chłodami. Wczoraj postanowiłem zaglądnąć co ona tam ma w świeżo rozłożonym liściu. Roślina w planach miała trzy pączki, jeden jednak zamarł. Co dziwne, pączki pokazały się bez pochewki.
Z niecierpliwością czekam na kwitnienie, bo zapomniałem jak wyglądały jej kwiaty.
			
				 
			 Strona główna Storczyki.pl
 Strona główna Storczyki.pl
 
 