logo forum

Cattleya i pokrewne - Dyskusje

Strona główna forum | Biblioteka | Szukaj | Problemy techniczne | Zarejestruj się | Zaloguj się | Strona główna Strona główna Storczyki.pl
Storczykowe "Gadu-Gadu" | Prezentujemy kwitnienia | Gatunki botaniczne
Cattleya i pokrewne | Cataseta i pokrewne | Dendrobium - gatunki i hybrydy | Powiększamy kolekcje

Przejdź do zawartości

Powrót do listy wiadomości

Tytuł: Wegetacja na moim parapecie

Umieść nową wiadomość
Pokaż pierwszy nieprzeczytany post

Tytuł: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ryszard410 Data » 09-10-2014, 10:10

A ja uparcie, za pewnie nie mogąc się pochwalić kwitnieniami :( , będę sprawozdawał postęp wegetacji moich katlejek na moim parapecie.
klic
Przyrosty 08.10.14.jpg

Gdy porównamy to co pokazałem w wypowiedzi z 30-08-2014, to przyznacie, że wcale, wcale rośliny ruszyły. Może nie w tak zawrotnym tempie jak u kolegów, ale jednak jest się czym cieszyć i zarazem smucić; zadowolenie bo przyrosty przyspieszyły, a smutek bo dzień coraz krótszy i słońca też mało.
Ale policzmy, przez 40 dni :
- Cat. labiata przyrosła z 2,5 cm do 12 cm.
- Cat.jenamanii powiększyła psb do 14 cm. tj o 8 cm.
- Slc. Ann Komine urosła do 17 cm zwiększając rozmiar o 10 cm. :o , no i widać rodzącą się pochewkę :D
- Cat. mossiae zwiększyła rozmiar o 9 cm. do 24 cm. tworząc jednocześnie pochewkę kwiatową.
Warunki: temperatura D/N 21-23 / 17-18*C., wilgotność względna 50 - 80% (średnio w dzień około 60%) , okno wschodnie - trzy godziny operuje słońce, jak jest. Biegam też z roślinami na balkon zachodni - czas "opalania" około czterech godzin.
Podlewam wodą demineralizowaną z dodatkiem kranówki co 5 , 6 dni, a nawożę Biohumusem extra (w pełni naturalny i do tego uniwersalny). Przyznaję, że są widoczne skutki działania tego nawozu i gdyby jeszcze dopisało oświetlenie. Ale o tym napisze jak mi się uda. :|
Fotografia użytkownika
Ryszard410
 
Posty: 1547
Z nami od: 25-10-2010, 08:56
Lokalizacja: Łódź
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Merghen Data » 09-10-2014, 17:35

Czy ten biohumus jest firmy ekodarpol? Jeśli tak to ja też jestem z niego zadowolona i mam zamiar stosować go w okresie zimowym. Natomiast przez lato częściej stosowałam jednak PP ' plant starter' i widzę u cattleya dobre rezultaty, ładne przyrosty i pełniejsze pochewki. Obecnie juz nie wystawiam na balkon tylko trzymam wszystkie cattleya na parapecie o wystawie południowej. Podlewam też raz w tygodniu przez lanie deszczówki z konewki z sitkiem. Widzę, ze to lubią. Wcześniejsze namacznie powodowało zbyt duże namakanie podłoża a to nie służyło korzeniom. Podłoże dłużej też schło.
Orchidarium
Fotografia użytkownika
Merghen
 
Posty: 235
Z nami od: 03-01-2013, 16:27
Lokalizacja: Małopolska
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ameliya Data » 10-10-2014, 15:19

Ja również od jakiegoś czasu stosuję biohumus tej samej firmy. Również jestem zadowolona. Z tym, że w pełni sezonu, z racji niedawnej walki z wciornastkami, moje cattleye zasilane były jedynie nawozem, które zawierają pałeczki przeciwko tarcznikom. Szczególnie dużą dawkę dostała malutka laelia alaorii x praestans (doniczka ceram. 7cm, 1/4 pałeczki), której tegoroczny liść z pseudobulwą fantastycznie wyrósł na tym nawożeniu, teoretycznie za dużym dla storczyków. Dopiero teraz widzę, że wcześniej biedaczkę głodziłam :D W przyszłym sezonie zdecydowanie zwiększę jej nawożenie, mam nadzieję, że już pałeczki stosowane w tym sezonie nie będą potrzebne.
W zasadzie żadnej cattlei to nie zaszkodziło, te w większych doniczkach dostały jednokrotnie po 1/2 pałeczki, liście wyrosły porządnej wielkości. Teraz rośliny są już przesadzone do świeżego podłoża i ceramicznych doniczek, czas pokaże, czy im posłuży taka przeprowadzka. Większość cattlei jeszcze wytwarza młode przyrosty więc nadal nawożę, teraz już jednak biohumusem, dawniej jesienią stosowałam Blossom Booster. Wiosną zwykle dostawały oprysk nawozem Foliar Feed.
Fotografia użytkownika
Ameliya
Kreator
 
Posty: 193
Z nami od: 20-02-2012, 13:30
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Silanka Data » 12-10-2014, 09:15

To ja dodam coś od siebie. Z moich obserwacji wynika, że katleja mająca już dojrzałą pochewkę nie powinna być przenoszona z miejsca na miejsce. To jest czas, kiedy roślina potrzebuje spokoju, żeby mogła zawiązać pąki lub czas spoczynku przed późniejszym kwitnieniem. Kiedyś popełniłam ten błąd i katleje nie zakwitły, więc teraz zostawiłam je w spokoju. Jak już rosną w docelowym miejscu to niech tam zostaną ;) Jak mają zakwitnąć to przyjdzie i na nie czas. Chyba, że postawimy je w zbyt ciemnym miejscu, wtedy trzeba pomyśleć o zmianie miejsca, ale już na stałe.
Fotografia użytkownika
Silanka
 
Posty: 132
Z nami od: 01-05-2011, 09:48
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: titus1 Data » 12-10-2014, 18:28

Silanko,

Nie zgodzę się z Tobą. Moje trzy cattleye wypuściły pochewki, kiedy na polu były jeszcze bardzo dobre warunki. Grzechem byłoby je wtedy zabierać do domu, kiedy na polu miały pod dostatkiem wody i słońca. Z tych trzech, dwie już strzelają pąkami, trzeciej pochewki skarłowaciały ale pojawiły się pąki.
Rośliny były zbierane, kiedy właściwie stanęły ze wzrostem. W ciepłym wnętrzu nagle ruszyły z nowymi korzeniami. Wrzesień był chłodny i owe dwie cattleye odebrały to jako właściwy moment do kwitnienia, a zazwyczaj kwitły w grudniu.
titus1
 
Posty: 893
Z nami od: 13-03-2011, 23:11
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Silanka Data » 12-10-2014, 21:00

Chodziło mi raczej o codzienne przestawianie katleji z miejsca na miejsce. Swego czasu swoim dwóm katlejom chciałam zapewnić jak najlepsze warunki do zakwitnięcia. We wrześniu gdy słońce nie świeciło już tak intensywnie na wschodnim parapecie postanowiłam, że w ciągu dnia będą stały przez parę godzin na południowym oknie. Niestety katleje mające pochewki z zaczątkiem pąków nie zakwitły. Myślę, że za dużo przestawiania mogło im zaszkodzić. Dopuszczam również inne możliwości, ale szczerze powiedziawszy im mniej się przejmuje katlejami tym lepsze są skutki moich działań :o Kiedyś zbyt mocno chciałam, żeby zakwitły. Obecnie dałam im wolną rękę, jeśli zakwitną to super jeśli nie to może jeszcze trzeba poczekać, coś zmienić w uprawie, poczytać więcej... ;) Obecnie większość mam nadal na wschodnim oknie, a dwie najbardziej światłolubne stoją na południowym.
Wracając do tego co Titusie piszesz. Owszem swoje katleje przez kilka lat z rzędu trzymałam od maja do października w foliowej szklarence na powietrzu. Jednak w tym roku moje katleje nie miały wakacji, w sumie ja też więc jakaś sprawiedliwość musi być :roll: W szklarence miały różne warunki jeśli chodzi o nasłonecznienie, temperaturę, wilgotność itp. Widać było, że im to służyło...być może w następnym sezonie znów będą "wakacjować" ;)
Fotografia użytkownika
Silanka
 
Posty: 132
Z nami od: 01-05-2011, 09:48
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: titus1 Data » 13-10-2014, 07:29

Słuszną koncepcję wyznajesz, jeśli chodzi o zaglądanie do cattleji. Dziwi mnie to, że rośliny zbuntowały się, kiedy dostały więcej światła. Ja bym na twoim miejscu zaryzykował i je tam zostawił na lato, chodzi mi o okno południowe. Oczywiście okno zostawiał bym uchylone, żeby tylko ruszało się u nich powietrze. Ostatnio zapytałem facezbukowego znajomka z Kolumbii, jak wyglądają jego cattleye trianae. Moje nowe przyrosty miały trochę purpurowych kropek na liściach. Jego rośliny miały prawie purpurowe liście i już kwitną. Jego rośliny stoją na południowym murze, gdzie jak twierdzi jest bardzo ciepło i słonecznie. Myślę Silanko, że Twoje rośliny dały by radę na tym południowym parapecie. Albo idź dalej, wystaw rośliny na południowy parapet, ale na zewnątrz. Ruch powietrza zagwarantowany, deszczyk, słońca więcej, niż dostały by na parapecie za szybą.
titus1
 
Posty: 893
Z nami od: 13-03-2011, 23:11
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Merghen Data » 13-10-2014, 16:13

Nie widzę u siebie problemu z przedstawianiem cattleya. Co tydzień mają inne miejsce na parapecie bo nigdy nie pamiętam w jakiej kolejności wcześniej (przed polewaniem) stały. Również wtedy są dowolnie obracane. I pomimo ciągłego ruchu cztery już kwitną a dwie następne się szykują - pąki mają już duże.
I podobnie jak Titus uważam, że dużo słońca to jest to co lubią cattleyaste. W tym roku im nie zabraniałam korzystać z kąpieli słonecznych i są w dużo lepszej kondycji niż w poprzednich sezonach, nie będę też bardzo cieniowac okna zazdrostkami w zimie. Widzę, że rośliny już są przyzwyczajone to dużej operacji słonecznej więc nie będę im tego odbierać. W przyszłym roku podobnie jak w tym będą na balkonie ale postaram się im dać jeszcze więcej światła niż w obecnym. I polewanie konewką też uwielbiają więc nie będę im żałować. Może tylko jeszcze bardziej przyłożę się do nawożenia...
Orchidarium
Fotografia użytkownika
Merghen
 
Posty: 235
Z nami od: 03-01-2013, 16:27
Lokalizacja: Małopolska
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ryszard410 Data » 13-10-2014, 17:11

No właśnie w Kolumbii, tam temperatury, wilgotność zdecydowanie różnią się od naszych polskich klimatów. ;)
Myślę, że barwa kwiatów storczyka (Phalaenopsis też tak mają) jest związana z wybarwieniem psb i liścia - jak kwiaty intensywnie czerwone lub ciemno fioletowe, to reakcja na intensywne nasłonecznienie objawia się bordowym zabarwieniem rośliny. Jak to widać u mnie -

Barwy.jpg

Cat.jenmanii i Epicatt. Rene ... Rośliny jeszcze u mnie nie kwitły i sam jestem ciekaw co z nich wyrośnie. :twisted:
I nie tylko Cattl.trianae. Śliczny kwiat. :)
Dodam jeszcze, że ta plama na psb 'jenmanii', to właśnie efekt działania słońca gdy była jeszcze w 'szczenięcym wieku' zbyt delikatnym na silne nasłonecznienie.

Natomiast twierdzenie Silanki, że bieganie z roślinami ma negatywny wpływ na ich kwitnienie wydaje mi się troszkę przesadzone bo wyciągnęłaś wnioski, jeżeli się nie mylę, z jednorazowej obserwacji. Ja jeszcze w górkach zmieniałem ekspozycję storczyków kilka razy dziennie - zależnie od od pory dnia i naświetlenia. Na noc musiałem je dość często chować albo do szklarenki, albo też pod dach, szczególnie na noc bo temperatury na Podhalu spadały często do 12*, a nawet do 7*C. Kwitnienia nie były szokująco zadowalające lecz nie narzekałem, zbytnio. ;) Znajduję też potwierdzenie mych doświadczeń w obserwacjach mojej przedmówczyni. :D Nie oznacza to, że nie możesz mieć racji, poćwiczmy w dłuższym okresie i zobaczymy. :D
Fotografia użytkownika
Ryszard410
 
Posty: 1547
Z nami od: 25-10-2010, 08:56
Lokalizacja: Łódź
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: titus1 Data » 14-10-2014, 10:51

Ryśku, 7 stopni cattleye jeszcze znoszą, przynajmniej u mnie. I jeszcze wypuszczają korzenie ;-). Ja też na początku nosiłem rośliny przy każdym drobnym wahnięciu, ale zostałem skutecznie nagrodzony OPR-em od osoby bardziej doświadczonej, która nie pierwszy rok "pasła" cattleye na zewnątrz.
Stwierdzam, że pomimo "głupiego" lata w tym roku roślinkom bardzo się podobało na polu. Przyłączam się do deklaracji Silanki o wcześniejszym wypędzaniu w przyszłym roku, jak tylko miną majowe przymrozki. Niestety, jednego zagrożenia nie przeskoczymy, mianowicie gwałtowniej burzy z gradem. Silny wiatr też nie sprzyja roślinom, które bujają się na wszystkie strony i łamią liście i przyrosty...
titus1
 
Posty: 893
Z nami od: 13-03-2011, 23:11
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Silanka Data » 14-10-2014, 11:36

To nie jest tak, że ja swoim kateljom żałuje słońca i powietrza...niestety w tym roku nie miałby kto się nimi zająć na zewnątrz, więc wolałam je zostawić w domu. Gdybym tylko miała miejsce na południowym oknie to bym je wszystkie tam ustawiła. Niestety rosną tam vandy i dendrobia ciepłolubne, więc miejsca wystarczyło tylko dla dwóch katleji...co do przestawiania, tak jak napisałam nie uważam, że tylko to się mogło przyczynić do zaniechania kwitnienia. Przyczyn może być wiele, w tamtym czasie moje próby doprowadzenia do ich zakwitnięcia nazwałabym raczej rożnymi eksperymentami, które jak widać nie wszystkie się powiodły ;) Chyba się trochę zraziłam do tego przestawiania, ale skoro piszecie, że normalnie Wam katleje kwitną to może trzeba spróbować ??? ;)
Fotografia użytkownika
Silanka
 
Posty: 132
Z nami od: 01-05-2011, 09:48
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ameliya Data » 14-10-2014, 11:50

A co z krzyżówkami z cattleya dowiana? Takich bym się bała trzymać w takim chłodzie :/ Ja się staram (co nie zawsze wychodz,i bo nieraz nie pomyślę, że może zrobić się chłodniej) nie podlewać cattlei wtedy, kiedy prognozowane są chłodniejsze noce, a rośliny są na zewnątrz. Tyle że na moje deszcz nie pada, bo stoją w szklarence. Jednak jest tam niewiele cieplej niż na zewnątrz, sprawdzałam. Moje rośliny w tym roku nie miały pełnego wypasu właśnie ze względu na zimne noce. Podlewałam mniej niż powinnam, ale starałam się chociaż rano porządnie zraszać, ale tak, żeby do wieczora z grubsza obeschły. Ale noce 9-12 stopni zaliczały na zewnątrz, bo nie chciało mi się z nimi ciągle gonić do domu i z powrotem. Przy 7-8 stopniach już wnosiłam do domu. W przyszłym sezonie część pójdzie "pod chmurkę" z narażeniem na opady deszczu, ale bez bezpośredniego słońca. Zobaczę, jak sobie poradzą.
Jest jeszcze jedna rzecz istotna przy uprawie latem na dworze: może czas najwyższy dobrać tak podłoże i doniczki, żeby cattleye po podlaniu wysychały powiedzmy w ciągu dwóch dni, wtedy mogłyby zdążyć wyschnąć przed zapowiadanymi zimniejszymi nocami. W plastikowych doniczkach korzenie obsychają około tygodnia, prognozy szybciej się zmieniają... Podlewać trzeba by było dużo częściej, ale mielibyśmy większą kontrolę nad wilgotnością podłoża i nie ryzykujemy, że rośliny na zimnie złapią jakiegoś grzyba. Ja mam coraz więcej cattlei w nieszkliwionej ceramice, ale planuję doniczki ceramiczne otworowane, myślę, że rozwiążą problem zbyt długiego wysychania podłoża, a i rośliny powinny być zadowolone. W pełnych ceramicznych doniczkach wciąż wysychają zbyt długo.
Wiem, że takie doniczki ma już Titus, jak długo korzenie w nich schną?
Fotografia użytkownika
Ameliya
Kreator
 
Posty: 193
Z nami od: 20-02-2012, 13:30
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Merghen Data » 14-10-2014, 13:37

Ja mam pełne doniczki ceramiczne tylko, że nie namaczam katlei tylko podlewam z konewki z sitkiem. Ustawione są w baseniku dmuchanym na cały dzień ale wody mają raptem 0.5 cm. Wczesniej jak namaczalam całe doniczki to przesychaly bardzo długo. Teraz po tygodniu musiałam podlewać a w czasie upałów dodatkowo w połowie tygodnia nalewalam jeszcze deszczowki do podstawek. Korzenie mają rewelacyjne. Jak znajdę chwilę to wkleje zdjęcia przykladowe jednej z nich. I chłodne noce w niczym nie przeszkadzały. W kolekcji mam m.in. c. dowiana.
Orchidarium
Fotografia użytkownika
Merghen
 
Posty: 235
Z nami od: 03-01-2013, 16:27
Lokalizacja: Małopolska
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ryszard410 Data » 16-10-2014, 17:27

Poruszę jeszcze jeden nurtujący mnie problem - ŚWIATŁO.
Jeszcze w górkach korzystałem z lampy sodowej - HPS. Reakcja roślin była widoczna, wcześnie wchodziły w fazę wzrostu, a i kwitnienia były obfitsze. Cóż, odczuwalne były koszty takich zabiegów i zmuszony byłem zrezygnować z tej formy doświetlania roślin.
W chwili obecnej perspektywa jest jeszcze gorsza - jesień, zima słońca nie ma. :( By nie być gołosłowny podam fakty. Zdobyłem światłomierz i korzystając z tabeli "Wskazania światłomierza" XXX dokonałem paru pomiarów:
Dzień słoneczny - ostatnie 3 dni słoneczne :
godz 8.00 , przy samej szybie 8 000 lux, w odległości 50 cm - 6 000 lux
godz 10.00 , - " - .............. 20 000 lux, .....-"- ............15 000 lux. ( słońce na roślinach)
godz 11.00 , - " - .............. 15 000 lux, .....- ' - ...........10 000 lux. ( mniejsze operowanie słońca)
godz 13.00 , - " - ............. 10 000 lux, .....- ' - ............6 000 lux ( słońce za blokiem)
godz 18.00 , - ' - ...............2 500 lux, 'ciemność widzę' wskazania po za skalą.
Wyniki niewiele się różniły.

Dzień pochmurny - czasowe opady deszczu.
godz 7.40 , przy samej szybie 1 200 lux, ........... - " - ........... 1000 lux ( chyba)
godz 13.00 - " - ................ 2 500 lux, ...........- " - .............1 000 lux.
XXX
Wsk15.jpg

I tu jest największy problem bo podlewanie, wilgotność, temperatura jest możliwa do uzyskania na mniej więcej odpowiednim poziomie, ale bez doświetlania wieszczę wiele niepowodzeń i rozczarowań. No bo jak przy takich warunkach świetlnych może zachodzić fotosynteza (wegetacja stoi - rośiny śpią) Podlewanie, nie mówiąc o nawożeniu nie wskazane, no lekkie i to rzadkie zraszanie. Jednym zdaniem bez LAMPY ani rusz. I tak się zastanawiam jak to się dzieje, że mamy tyle pięknych sukcesów prezentowanych na forum, czy to wynik doświetlania czy ....... :?: Jakie jest Wasze zdanie. :?:
Fotografia użytkownika
Ryszard410
 
Posty: 1547
Z nami od: 25-10-2010, 08:56
Lokalizacja: Łódź
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Merghen Data » 16-10-2014, 18:35

A może przystosowania się roślin?... Ja nie doświetlam nigdy. Stoją na parapecie okna o wystawie południowej, wysokość drugiego piętra więc zimą, jeśli jest słonecznie słonce dochodzi w pokoju pod przeciwległą ścianę oddaloną od okna o 4 m. Mam je już od co najmniej 3 sezonów więc może już trochę zmieniły swój rytm biologiczny?...
Orchidarium
Fotografia użytkownika
Merghen
 
Posty: 235
Z nami od: 03-01-2013, 16:27
Lokalizacja: Małopolska
Na górę       Na dół

Tytuł: Re: Wegetacja na moim parapecie

Nieprzeczytany post Autor: Ameliya Data » 16-10-2014, 18:48

Ja uprawiam rośliny na parapecie południowym, ale cieniowanym przez balkon. Natężenia światła nigdy nie mierzyłam. Od zeszłej zimy wieczorem doświetlam jedną świetlówką 36W, barwa 6500 K. Choć w zeszłym sezonie dość często zapominałam o włączeniu oświetlenia :oops: Teraz bardziej tego pilnuję. Stateczniki oprawy podobno elektroniczne, więc koszty nie powinny być ogromne. Tyle, że mogłam tego nie odczuć, bo u mnie jest jeszcze oświetlenie orchidarium, które działa jakieś 12-13 godzin na dobę i ono generuje większe koszty, choć niedawno zmieniłam je na świetlówki LED (o barwie 6400K).
Ale wracając do cattlei: doświetlam je tylko około 3-4 godzin dziennie. Zaznaczam, że kiedy nie ma nikogo w domu, oświetlenie nie działa, bo jakoś nie mam szczególnego zaufania do tej oprawy. Czyli oświetlenie jest uruchamiane średnio jakieś 5 razy w tygodniu. Doświetlane są tylko cattleye umieszczone w wiszących koszach nad parapetem, bo balkon nad nimi mocno ogranicza ilość światła padającego od góry. Te na parapecie stoją niżej, przez co mają więcej światła, w szczególności bezpośrednich promieni słonecznych w pogodne dni. Mogą się wtedy wygrzewać w słonku :) Za to otrzymują niewiele światła z doświetlania roślin wyżej. Nie wiem, czy to zasługa doświetlania, czy lepszego niż zwykle spoczynku, a może tego, że po prostu lepiej się rozrosły, ale po zeszłej zimie zakwitło mi po raz pierwszy parę roślin. Pewnie efekt przyniosły wszystkie te czynniki razem wzięte.
Fotografia użytkownika
Ameliya
Kreator
 
Posty: 193
Z nami od: 20-02-2012, 13:30
Na górę       Na dół

Poprzedni wątek     |     Następny wątek
Umieść nową wiadomość
Dodaj komentarz do wiadomości

Powrót do Dyskusje



  • ‹ Powrót do poprzedniej strony
  • Zespół administracyjny •
  • Zmień rozmiar tekstu
  • Drukuj
Hosting Telvinet, Wdrożenie DLACIEBIE.NET