Cattleya i jej kaprysy
 Napisane: 23-12-2015, 09:23
Napisane: 23-12-2015, 09:23Witajcie, może ktoś z Was pomoże rozwikłać mi zagadkę z cattleyami. 
Wszystko ładnie pięknie, pojawiają się pochewki, pączki, kwiaty... no i właśnie zanim zdążą do końca się roztorzyć zamierają.
Płatki się otwierają i zaczynają usychać, właśnie obserwuję to w 2 hybrydach na raz.
Człowiek czeka na ta kwiaty, a one nie cieszą oczu nawet przez 1 dzień.
Może macie jakieś pomysły, rady?
Podlewam średnio co 7-10 dni, parapet południowy. Nie przesadzam z nawozami, temperatura około 21'c.
			Wszystko ładnie pięknie, pojawiają się pochewki, pączki, kwiaty... no i właśnie zanim zdążą do końca się roztorzyć zamierają.
Płatki się otwierają i zaczynają usychać, właśnie obserwuję to w 2 hybrydach na raz.
Człowiek czeka na ta kwiaty, a one nie cieszą oczu nawet przez 1 dzień.
Może macie jakieś pomysły, rady?
Podlewam średnio co 7-10 dni, parapet południowy. Nie przesadzam z nawozami, temperatura około 21'c.
 
  
   .
 . 
   
    . Ale jednocześnie z tejże psb wyrasta nowa psb, i to b. szybko. Nie zawraca sobie głowy wytwarzaniem pochewki czy nawet korzeni, z rozchylającego się liścia od razu ukazują się pąki kwiatowe, które normalnie rozwijają się. W zeszłym roku był jeden kwiatek, w tym wyrosły aż 2 extra psb, razem 3 pąki, które niedługo się rozwiną
  . Ale jednocześnie z tejże psb wyrasta nowa psb, i to b. szybko. Nie zawraca sobie głowy wytwarzaniem pochewki czy nawet korzeni, z rozchylającego się liścia od razu ukazują się pąki kwiatowe, które normalnie rozwijają się. W zeszłym roku był jeden kwiatek, w tym wyrosły aż 2 extra psb, razem 3 pąki, które niedługo się rozwiną    
    
   Przyznaję się, że też przemyśliwałem by uprawiać katlejki jak Vandy, lecz brakowało mi pomysłu i może odwagi
 Przyznaję się, że też przemyśliwałem by uprawiać katlejki jak Vandy, lecz brakowało mi pomysłu i może odwagi   jak to rozwiązać.
  jak to rozwiązać.