Długą historię ma ta katleja. Gdy w sierpniu 2010roku przechodziłam obok stoiska z kwiatami uderzył mnie piękny zapach, wróciłam się i z obecnych tam tylko ta katleja mogła pachnieć. Cena była b wygórowana, pomyślałam sobie poczekam aż zamęczą, obniżą cenę i kupię. W końcu kupiłam ją po dwóch tygodniach za 15zł ale tak zamęczyli że chyba wrzątkiem ją podlewali. Nie miała ani jednego korzenia. Zajęłam się bidulą w domu, dostała nazwę ,,Męczennica,, i zaczęła rosnąć. Po dwóch latach dałam ją koleżance bo już nie miałam do niej cierpliwości. Katleja dalej była słaba wię wróciła do mnie. W X.2014 dopadły ją wciornastki. Trzeba było zastosować chemię, ciężko to odchorowała. Była jakaś taka,, bladziutka,, na imię ma Męczennica, więc traktowałam ją jak sałatę.
Tymczasem na Wigilię zakwitła pierwszym kwiatem, zaś na Sylwestra rozkwitły pozostałee trzy. Szczyt elegancji to to nie jest i na dodatek OKAZAŁO SIĘ ŻE NIE PACHNIE!!!!!!! To pachnidła ze stoiska ją uratowały. Nie mniej jednak ma tak olbrzymią wolę życia że będzie miała u mnie dożywocie. Marta