Strona 1 z 1

Calante...chęć życia

Nieprzeczytany postNapisane: 26-07-2014, 12:20
Autor Renia T
Właściwie temat powinien brzmieć "Gniotsa nie łamiotsa".
Z przyczyn nazwijmy to technicznych ;) nie doglądałam bezposrednio swoich storczyków od dość dawna. No i siłą rzeczy zdarza się w takiej sytuacji, że jakiś okaz wypadnie. Tym razem trafiło Calante.... Cóż trudno, zostało po nim tylko smętne wspomnienie w postaci "ogryzka" zasuszonej psb wielkości małego paznokcia. W odruchu litości wrzucone do orchidarium, na podkładkę z ksaximu, obok dendrobium. Tak zostawione samo sobie zrobiło akcję: wpadł kamień do wody...pluuuum.
Przy okazji sprzątania zobaczyłam poniższe... :o :shock:

Calante.jpg

Jak długo się moczyło, nie wiem. Zieleniutkie, zdrowiutkie, zanurzone w wodzie po krawat. ;) :o
Szybko wyjęłam, bo być może kapusta by w takich warunkach i rosła, ;) ale czy Calante powinno... :mrgreen: raczej nie.
Jak widać poniżej korzenie ładne, zdrowe, martwe resztki usunięte, rosną na tej starej psb, właściwie, to ją dosyć ściśle opasają/obejmują.

Calante1.jpg


Suszy się toto obecnie na zaprzyjaźnionym zielsku i jak zawsze pytanie, co dalej, poratujecie?
Młoda psb wyrosła w pionie, z nasady starej, jako odbicie lustrzane. :|
Próbować oddzielać od starej psb ryzykując zniszczenie korzeni? zostawić jak jest żeby korzenie podrosły, obecnie mają 3 cm długości, a potem jak wyżej. Posadzić jak obecnie do kory? Zaznaczam, że wtedy szczyt psb musiałby wylądować w niej...

Calante2.jpg

Sami widzicie, u mnie się nie da normalnie :twisted:
No i wyszło na to, że jednak....mam śpiocha.

Re: Calante...chęć życia

Nieprzeczytany postNapisane: 26-07-2014, 16:53
Autor SureLooksGoodToMe
Nie ma nad czym rozpaczać, trzeba posadzić czym prędzej do doniczki razem z tą pseudobulwą, Calanthe to storczyki naziemne, długo tak "w powietrzu" nie pociągnie. Powodzenia.

Pozdrawiam,

Michał

Re: Calante...chęć życia

Nieprzeczytany postNapisane: 27-07-2014, 09:41
Autor Ryszard410
Twój wątek ,koleżanko, pokazujący powstanie 'Feniksa z popiołów' czyli otrzymanie z ogryzka paznokciowego wrzuconego w środowisko 'lasu deszczowego' , nowej zdrowej rośliny zbiegł się z moimi kłopotami z podlewaniem śpiochów. Nie wiem czy dobrze czytałem forumowe wypowiedzi na ten temat, ale odbierałem je tak, że z podlewaniem to ostrożnie. A tu masz ..... Calante jak malowane. :o :D
Byłem wczoraj z wizytą i jak zwykle nie obyło się bez kawki. :D Nie wiem czy to urok gospodarza, kawy czy też storczyków, pewnie wszystko razem powoduje, ze z zapewnień półgodzinnej wizyty kończy się razy trzy albo i więcej. :D :D Celem było skonsultowanie jak podlewać. Nie musiałem pytać i słuchać , popatrzyłem
klikamy
J1.jpg

Mokro i jeszcze raz mokro czego dowodem jest mech porastający podłoże z kory z przewagą sphagnum. Zadziwiło mnie to, że kawałki starych psb z których wyrastały nowe rośliny mimo stałego przebywania w mokrym środowisku nie gniją. Miejsca po 'amputacji' zasypywane węglem drzewnym są dobrze chronione przed inwazją patogenów. Oczywiście, że rośliny doglądane są i od czasu do czasu zapobiegawczo pryskane środkami przeciwgrzybicznymi.
Zaznaczę, że powyższe odnosi się do okresu wzmożonej wegetacji.

Re: Calante...chęć życia

Nieprzeczytany postNapisane: 28-07-2014, 19:57
Autor Jan Ciepłucha
Dodam w uzupełnieniu, że nie dochodzi do infekcji, ponieważ przed ułożeniem pseudobulwy na mchu, należy usunąć wszystkie luźne łuski z pseudobulwy. Świeży mech jest a-septyczny, nie sprzyjający patogenom. Ten stan nie trwa jednak wiecznie. Nowy przyrost po osiągnięciu dojrzałości z początkiem wchodzenia w stan spoczynku, należy oddzielić od starej pseudobulwy a rankę zasypać węglem drzewnym.