Klimat robi się nam śródziemnomorski i uznałem, że czas zaryzykować i wyprowadzić na powietrze swoją hodowlę. Jak zrobi się zimno, to daleko na odwrót nie mam. To co miało kwitnąć to już kwitło, to co nie chciało, to może przy większej amplitudzie, zacznie.
Storczyki poszły na obrzeża świerka, wystawione na słońce wschodnie. Nie wystawiam Miltoni i Zygopetalum bo w tamtym roku przetestowałem, że im szkodzi. Śpiochy też trzymam w domu.
A jeśli chodzi o robactwo to jest jak w banku. Mam przez całe lato otwarte drzwi na ogród, więc co ma wleź to wlezie i wylezie.
Ślimaki nie są zbyt skore do łażenia po igliwiu. Ale i tak wysypuję granulki, które je nęcą i zabijają. Brzydko to wygląda, bo zanim zdechną wydzielają pieniący się śluz, ale działa. Natomiast zagrożeniem są mrówki dla których wilgotna kora jest idealnym miejscem. Potrafią nanieść gliny do doniczki. Dla równowagi, z cytrusa wyniosły mi połowę ziemi
Zastanawiam się czy nie wynieść na ogród również paphiopedilum. Bardzo mi na nich zależy i nie chciałbym spaprać sprawy.
Nie, to nie moskitery.... to tzw micromesh... można kupić per metry albo uszyty gotowy jako tunel czy inne przykrycie.
Tu przetłumaczenie: ”Micromesh ™ jest wykonany z nagradzanego materiału, który chroni przed owadami, w tym mszycami, muchami marchwiowymi, motylami z kapusty i innymi szkodnikami unoszącymi się w powietrzu. Sekret najdrobniejszej siatki tej tkaniny polega na tym, że mierzy ona tylko 0,6 mm.
Micromesh pozwala powietrzu i wilgoci przedostać się do roślin i powstrzymuje szkodniki. Tkanina nie musi być nawet usuwana w celu nawadniania i nawożenia roślin. Można podlewać bezpośrednio przez tkaninę.”
Tak... obawiam się! Bo mam ponad 100 samych gatunków w kolekcji... nie wliczam dublerek i sadzonek. I u mnie ciasno wszystkie stoją/wiszą bo miejsca coraz mniej. Tak więc bez względu na to czy to zarażone chorobą czy szkodnikami... to tylko samo ryzyko leczenia całej kolekcji, stosowania chemi w tak dużej objętności i ewentualnie stracenia specjalnego i rzadko spotykanego klonu... mnie przeraża!
Zaporę wodną? Na fruwające szkodniki? Ja nie uprawiam pod wodą
Tymczasem zakwitła mi marketowa Masdevallia. Szkoda, że z całej doniczki tylko jeden kwiat ale dobre i to. Przynajmniej wiem jaki ma kolor, bo kupowałem przekwitniętą.
Olinoko84 pisze:Ale piękna! Ja narazie czekam na moje Cattleyowate i Śpiocha, żeby zakwitły po raz pierwszy od zakupu.
Dzięki Sama roślinka też wygląda ładnie z liśćmi w kolorze świeżej zieleni. Najwyraźniej moje spartańskie warunki jej służą. Będę musiał na jesień zaczaić się egzemplarz w innym kolorze.
Zakwitło mi skundlone zygopetalum. Kupione w tamtym roku w OBI za 12 zł I to nie w przecenie po przekwitnięciu tylko normalnie Niestety nie pachnie. Szkoda, że przy takiej ilości bulw i liści tylko 2 pędy kwiatowe. Ale to i tak 100% więcej niż w ubiegłym roku.
I tak... Magda ma rację... to Bratonia Shelob Tolkien. Moja teraz tez produkuje pęd.
Nazwa jest ciekawa... to z tryptyku o pierścieniach Tolkiena. Frodo został ugryziony przez pająka Shelob. Ta Bratonia ma w rodowodzie pająkowe storczyki czyli Brassia