Witam. Na starym forum Ryszard w temacie "Moja pierwsza porażka" przedstawił problem dotyczący choroby grzybicznej jego storczyka i odpowiedż między innymi Mery "Więc trzeba obserwować rośliny, dbać nie tylko o ruch powietrza ale też o jego wymianę.Trzeba starać się by rośliny nie były nadmiernie zagęszczone i stosować chemię, gdy jest to konieczne. [gdy zaczyna się choroba]" Zgadzam się z pierwszą częścią wypowiedzi, ale mam wątpliwości co do chemii dla"parapetowców"Nie dyskutuję na temat storczyków w oranżeriach,orchidariach i ogrodach zimowych, gdyż panuje tam inny mikroklimat. Mam storczyki od 7 lat, nigdy mi nie chorowały. Stosuję od początku pewne zasady Nowozakupionego storczyka moczę w wodzie z dodatkiem polopiryny przez 5 cykli, potem tak jak wszystkie storczyki profilaktycznie 3X wiosną daję polopirynę. Bardzo rzadko stosuję sztuczny nawóz, jestem zwolenniczką natury i robię wywary z pokrzyw, skrzypu polnego,babki lancetowatej, mleczu itp. Podłoże kupne wygotowuję w wodzie z octem, natomiast węgiel drzewny do storczyków wypalam sama. Chciałabym dowiedzieć się czy są osoby które w podobny sposób uprawiają storczyki i jakie mają przemyślenia po obserwacji.
Gdy jutro rankiem znów spojrzę na nie, Szepną dzień dobry na przywitanie
Mario.K , przepraszam, ze nie wypowiem się teraz na postawiony przez Ciebie ciekawy problem,na pewno zabiorę głos w niedalekiej przyszłości.Ale czytając to co napisałaś o swym stażu w uprawie storczyków bardzo mnie zaciekawiło.Proszę wymień króciutko jakie gatunki są twymi wybrańcami i które z nich nie stanowią dla Ciebie tajemnicy.
Ryszardzie ja w zasadzie mam hybrydy Phalaeonopsis i te duże, i miniaturki -o ich zachowaniu w moich warunkach mogę opowiadać długo. Nie wgłębiam się w zagadnienia czy to są hybrydy jednorzedowe itp. Mam też Phal.virides, którego chciałabym wymienić bo choć kwitnie to powinien stać w szklarence,a ja mu takich warunków nie stworzę.Jest jeszcze Zygopetalum, Encyclia cochleata które są bezproblemowe. Mam też 2 Paphiopedilum a wsród nich tranlieniaum je trzymam w szklanej kuli. Moje hybrydy mają spartańskie warunki, latem w upały temp w mieszkaniu wynosi 35st, a zimą 17 st. Obecnie wszystkim Phalaeonopsis rosną łodyżki kwiatowe co oznacza iż podoba się u mnie.Wszystkie Phalaeonopsis rosną po 2 w jednym pojemniku, choć kiedyś pan Jan i Mery przestrzegali mnie przed takim eksperymentem.
Zakręcona na tle kwiatów Maria
Gdy jutro rankiem znów spojrzę na nie, Szepną dzień dobry na przywitanie
Maria K pisze: choć kiedyś pan Jan i Mery przestrzegali mnie przed takim eksperymentem.
Coś z moją pamięcią widać nie tak, bo nie mogę jakoś sobie przypomnieć o tych przestrogach. Nie ma podstaw uprawowych by odstręczać sadzenie po kilka roślin razem, chyba że mają różne wymagania. Wtedy byłby problem. W węglu drzewny w początkowym okresie storczyk rosną doskonale, jednak z czasem to się zmienia. Widać szybko chłonie on sole mineralne, których nadmiar jest szkodliwy. Zgadzam się że niektórzy panikują i przy najmniejszej plamce gotowi są użyć cały arsenał pestycydów. Tymczasem większość zmian na liściach jest powodem niewłaściwych warunków: wodnych, powietrznych, nawozowych, świetlnych czy termicznych.
Panie Janie nie będę wdawać się w dysputy kiedy to zdarzenie miało miejsce,ale byłam wtedy początkująca (nadal jestem) i lubiałam eksperymentować. Wiem iż węgiel drzewny szybko chłonie sole mineralne, których nadmiar jest szkodliwy, ale tak samo jak stare podłoże z kory to i to się wymienia.Oznaką iż nadszedł czas wymiany jest jego "łamliwość, kruchliwośc" pod wpływem ścisku.Można przepłukiwać podłoże, to też daje efekty. Innym powodem wymiany podłoża u phalaenopsis jest nadmierne wypychanie rośliny nad podłoże, a najczęściej przyczyną jest zdrewnienie końcówki rośliny, rozeta (przyrosty liściowe). Ja wówczas wyjmuję storczyki z podłoża, obcinam zdrewniałą końcówkę, zasypuję cynamonem i wsadzam do nowoskomponowanego podłoża z węglem drzewnym. PS.Proszę mi wybaczyć jeżeli ten post nie powinien się tu znależć bo temat jest inny, ale nie potrafię odnależć się w nowej rzeczywistości.
Gdy jutro rankiem znów spojrzę na nie, Szepną dzień dobry na przywitanie
Ja nie jestem zwolenniczką chemii,ale często nie umiem sobie inaczej poradzić.Używam Bioseptu do zwalczania chorób,jednak w wielu wypadkach nie wystarcza.Może wypróbuję polopirynę.Przeważnie używam chemii do nowych roślin,często nie są w idealnej kondycji,a nieraz kupuję z premedytacją np.vandę prawie bez korzeni,żeby ją 'odchuchać'.Często wystarcza 2-3 krotna kąpiel w Topsinie i później odpowiednia opieka,żeby chemia nie była więcej potrzebna.Robię to też ze strachu,żeby nie pozarażać roślin,które zdobyłam wcześniej.Później wystarcza od czasu do czasu Biosept-bardziej profilaktycznie niż leczniczo,np.na przełomie zimy i wiosny,kiedy przestają grzać kaloryfery. Wielokrotnie przekonałam się,że najważniejsze są warunki,jakie zapewni się roślinie-gdy jest silna sama broni się przed chorobami.Dlatego coraz bardziej dbam o właściwy drenaż,jakość podłoża itd. Na 'starym' forum znalazłam informacje o nawożeniu ziołami i biohumusem i jak na razie jestem z tego BARDZO zadowolona.Przy okazji dziękuję AGNES za namówienie mnie do biohumusu !!! W przeciwieństwie do poprzednich lat,w tym roku zakwitły wszystkie moje phalaenopsisy,nawet uparciuchy,które na sztucznym nawozie przez kilka lat nie kwitły.Poza tym rośliny są zdrowe i ładnie rosły. Gdyby Pani Maria zechciała rozwinąć temat nawożenia ziołami,byłabym wdzięczna,ciekawi mnie wszystko na ten temat- jakie zioła,jak przyrządzane,w jakich ilościach i częstotliwościach Pani ich używa. Pozdrawiam wszystkich gorąco ,Efka
Storczyki swoje praktycznie od lutego do listopada namaczam w wywarze z "chwastów. W okresie zimowym w zależności w jakiej są fazie tz czy kwitną, czy wypuszczają łodyżki kwiatowe delkatnie spryskuje korzonki i podłoże albo samą wodą albo z dodatkiem biohumusu.Nie namaczam w zimie bo temp.pokojowa nie pozwala na dobre przesychanie podłoża. Co do wywaru to w maju zbieram młode pokrzywy i skrzyp polny i suszę na póżniejszy okres (daleko od spalin). Na bierzące potrzeby 4 gałązki pokrzywy, 3 rośl.mleczu z kwiatem i korzeniem, 15-20 roślin skrzypu, wszystko myję, te do suszenia też. Skrzyp bez kwiatostanu- zalewam 1 litrem wody i wolniutko gotuję około pół godz, zestawiam, jak lekko przestygnie(70 st) dodaję pokrzywę i albo mlecz, albo liść bobkowy(20 list), albo tylko pokrzywę, zostawiam do nstp.dnia. Jeżeli jest to jedno z pierwszych moczeń po zimie(z suchych chwastów) dodaję do wywatu 3 pokruszone polopiryny bajerowskie.Do naczynia w którym się moczą dodaję stopniowo trochę wywaru, tak by każdy storczyk dostał swoją porcję. Wody do moczenia nie gotuję ale podrzewam do 30 st i w takiej moczę. Co któreś moczenie odbywa się w samej wodzie. To jest mój wypracowany system podlewania, dlatego uważam iż każdy kto chce podlewać chwastami powinien sam wypracować swoje metody bo każdy z nas na inne warunki uprawy. Przejście z zasilania chemią na ekologiczne powinno odbywać się stopniowo by nie zaszkodzić naszym podopiecznym. Nie wypowiadam się w sprawie reanimacji i używania do tego wywarów ziołowych, bo tu w niektórych przypadkach potrzebna jest chemia.
Gdy jutro rankiem znów spojrzę na nie, Szepną dzień dobry na przywitanie
Dziękuję Pani Mario! Nic dziwnego,że Pani kwiaty mają się dobrze-własnoręcznie zbierane i suszone ziółka na pewno mają więcej wartości niż te z plantacji.Podziwiam zaangażowanie i życzę wspaniałych kwitnień!
I ja się wtrącę. Też uważam ( zresztą tu Ameryki nie odkrywamy) że podstawa to odpowiednie warunki- wtedy rośliny same sobie radzą. Jednak ja profilaktycznie stosuje od jakiegoś czasu biochicol i mam wrażenie ( może to efekt placebo), że rośliny stały się odporniejsze. Wcześniej zdarzały mi się sporadycznie jakieś niemiłe przygody z chorobami grzybowymi czy bateriowymi ( raz wirus, ale to wiadomo- koniec ), a teraz mam spokój. W każdym razie oby tak zostało