Kupiłam mały okaz Paphiopedilum Mandiae Vinic. Schwarze Madonna w marcu zeszłego roku. Od początku na jednym z listków była widoczna brazowa kreseczka. Potem liśc pożółkł aż w końcu zaczął robić się czarny. Listek obcięłam zanim "czerń" doszła do nasady, ale potem to samo stało się z następnym liściem. Do lipca poczerniały następne listki, ale potem stan jakby sie polepszył. to jest zdjecie z lipca:
Ostatnio jednak gwałtownie storczyk zmarniał. Co więcej zaraził się nastepny sabotek. Okazało się, ze storczyki nie miały już żadnych korzeni. Postawiłam na regeneracje w sphagnum.
Wykąpałam storczyki w Topsinie i previcurze, następnie włozyłam w sphagnum. Storczyki były zamnkiete w pudełkach plastikowych, w pudełkach były 2 dziurki po przeciwnych stronach, zeby zachować cyrkulacje powietrza. Z reszta co 2 dni odkrywałam wieczka. Jednak wczoraj- po 5 dniach pojawiła się pleśń. Wykąpałam więc znów w mieszancje previcur+ topsin, wymyłam pudełka mydłem potasowo-czosnkowym (do odkażania), wymieniłam sphagnum. Mimo wszystko widzę dziś białe strezepki grzybni. Zaznaczam, ze temperatura była wysoka, ok 28-30 stopni.
Co robić dalej? Może nie zamykać pudełek?
Właściwie pogodziłam się już ze stratą tych storczyków, ale postanowiła walczyc do końca.
Poniżej zamieszczam zdjecia. W zeszłym tygodniu liśc buł zielony, po kilku dniach w sphagnum zrobił się czarny mimo środków przeciwgrzybiczych..