Strona 1 z 1
Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
07-02-2011, 22:11
Autor Jujka
Moja piękna królowa, różowa vanda sygnalizuje, że robię coś nie tak... Brzegi kwiatów zaczęły obsychać

Kwiaty wiotczeją... RATUNKU!!!
Moczyłam ją 2 razy w tygodniu, ale zauważyłam, że wtedy kwiaty są klapnięte, więc teraz moczę ją codziennie rano po 30-40 minut... Vanda jest powieszona... Pod nią stoją tace z kulkami mokrymi, wilgotność jest około 55-65%...
Pomocy... co robię nie tak?

Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
07-02-2011, 22:23
Autor Mery
A czytałaś temat Vanda w mieszkaniu
viewtopic.php?f=2&t=157
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
07-02-2011, 22:27
Autor Jujka
Oczywiście, że czytałam... Jestem stałą fanką vandzinych tematów... ale nie wyczytałam stamtąd, co robię źle

I czemu zasychają akurat kwiaty

Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
07-02-2011, 23:10
Autor Agatka
Od kiedy masz Vandę i czy kupiłaś ją kwitnącą? Może zwyczajnie kwity więdną bo nadszedł już ich koniec

Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 08:03
Autor Jujka
Agatko, vandę kupiłam miesiąc temu. Gdyby opadały jej najstarsze kwiaty, nie zdziwiłoby mnie to. Ale jej końcówki płatków brązowieją...
Zrobiłam fotkę tak, jak umiałam najlepiej. Przepraszam za fatalną jakość zdjęć, ale do dyspozycji miałam tylko komórkę...
Tak to wygląda...
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 10:09
Autor Agatka
Rozumiem, że kupiłaś ją kwitnącą

Faktycznie nie widać za wiele, ale z tego co widzę i co napisałaś wydaje mi się, że ona po prostu przekwita. Vandy nie kwitną tak długo jak Phalaenopsis i trwa to właśnie ok. 1 - 1,5 m-ca. One lubią dożo światła, a z tym teraz kiepsko, co pewnie też wpływa na kwiaty

Zobaczysz, że jeśli pojawi się kwitnienie letnie będzie ładniejsze niż to zimowe

Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 10:31
Autor Jujka
Agatko... naprawdę??? Może być kwitnienie ładniejsze, niż to...?
Jeśli to koniec kwitnienia, to znaczy że nie krzywdzę jej, więc ok... Dziwi mnie to, że problem zaczął się na górnych kwiatach... one rozkwitły z 10 dni temu...

((
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 10:41
Autor Agatka
Latem, przy większych ilościach słońca, kwiatów jest więcej, są większe i ładniej wybarwione
10 dni to faktycznie trochę krótko

Nie sądziłam, że tak szybko pojawiło się więdnięcie. Może spowodowała to zmiana warunków - przyniesienie ze sklepu do domu, storczyki często to odchorowują. Trzymasz ją w tym pojemniku jak na zdjęciu tylko na czas moczenia, a potem wisi luzem? Może warto pomysleć o wazonie na stałe, jest to wygodny i prosty sposób uprawy Vand. W jakim stanie są korzenie

Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 10:50
Autor Agatka
Zapomniałam zapytać gdzie ją trzymasz tzn. czy na parapecie i po której stronie świata? Najlepsze miejsce to południowy parapet.
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 11:09
Autor Jujka
Agatko, problem w tym, że ona już w domu rozwinęła pięknie dwa górne kwiaty... dlatego sądziłam, że jest jej dobrze... moczyłam ją 2 razy w tygodniu po 10 godzin (tak, jak nie ma mnie w domu)... ale kwiaty robiły się klapnięte, a po moczeniu pięknie się prostowały, więc zamieniłam moczenie na codziennie, po godzinie. Rano. Przed wyjściem do pracy.
Ona stała przez 2 tygodnie tak, jak widać, ale aż żal było patrzeć, jak męczą się jej piękne korzneie... Więc powiesiliśmy ją nad parapetem. Korzenie wyglądają super...
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 11:59
Autor Agatka
Trudno mi w tej sytuacji powiedzieć co jest przyczyną

Może woda jest zbyt zimna, może przewiało ją zimne powietrze, a może aklimatyzacja musi potrwać dłużej? Jest nadzieja, że jeśli korzenie są zdrowe późniejsze kwitnienia będą trwalsze

Swoje Vandy moczę tak jak Ty wcześniej to robiłaś i służy im to.
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 13:57
Autor Hanna
Witam i przepraszam Jujka że podpinam się pod Twój post o Vandzie ale mam problem z falkiem .Co się mogło mu przytrafić .

Zrobiłam :

usunęłam korzonki te BE , namoczyłam w TOPSINIE przez 1godz , przesadziłam do nowego podłoża , teraz czekam Ale tak na przyszłość ----czy czeka go śmietnik.
Jeszcze żadnego nie uśmierciłam. Pozdrawiam
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 19:54
Autor Mery
Aniu, moje zdanie jest takie.
Storczyk chce utrzymać przy życiu pęd kwiatowy. Ściąga substancje potrzebne do życia z liści. " Wysyła je" do pędu kwiatowego. Chce utrzymać kwiaty, wydać nasiona, rozmnożyć się kosztem swego zdrowia.
Nie mając wiele korzeni , nie ma czym czerpać składników z podłoża.
Jeżeli nie utniesz pędu kwiatowego, szanse na przeżycie storczyka maleją.
Listki opryskaj roztworem Topsinu i całość wstaw do worka . Postaw w jasnym miejscu i nie otwieraj dłuższy czas. Potem zrobisz kilka dziurek w tym worku, i kolejnych kilka.....
A jak stan się poprawi daj znać.
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 20:06
Autor Hanna
Oky tnę pęd bo zależy na roślinie ,ale Mario co z tymi liśćmi pozostawić czy obeschnięte części obciąć żyletką.
Re: Houston, mam problem... z vandą...

Napisane:
08-02-2011, 20:53
Autor Mery
Piękna roślina. Trzeba ją ratować.
Ja też mam najstarszego, odratowanego. Używałam Asahi -to biostymulator , bo liście miał już wiotkie.
Żyje , przyrasta, ale nie kwitnie już kilka lat. Ale ma prawa dożywocia zapewnione.
Aniu możesz uciąć te suche części liści. W nich już nie ma nic.