Zwracam się do Was o pomoc bo już nie wiem co robić. W ostatnią sobotę kupiłam takie cudo:
I chyba okazało się puszką Pandory
Wydawało się, że kwiatek jest ok., ale jednak……… po bliższym przyjrzeniu (w domu) dojrzałam coś takiego:
Niestety nie spotkałam się w internecie z opisem zmian : czarne plamki z białą kropką w środku.
Oczywiście pierwsze co zrobiłam to „eksmitowałam" mojego drugiego Felka kochającego życie (normalnie skacze mi po parapecie- non stop kwitnie, wypuszcza liście i nowe korzonki) do drugiego pomieszczenia. Teraz jest czas aby zając się tą puszką Pandory.
Ale do rzeczy:
Co to jest i jak się tego pozbyć? Czy usunięcie np. częściowe liścia wystarczy?(Zbyt dużo liści to on nie ma...
Co do widocznej na zdjęciu czarnej plamy (wżeru)- jako, że jest to pojedynczy (jak na razie) wżer zastanawiam się, czy nie jest to przypadkiem ślad po jakiejś historii Felka z przeszłości lub liźnięcie przez promień słońca- co myślicie?
Czy to choróbsko (zarówno jedno jak i drugie) może przejść na inne kwiatki np. paproć, drzewko bonsai ( po prostu cierpię na chroniczny brak miejsca na parapecie i nie jestem w stanie opróżnić całkowicie parapetu), lub po przez te rośliny na innego Felka (tzn pośrednio)
A tak na deser: przy bliższym przyglądaniu się temu Felkowi zauważyłam na spodzie najmniejszego liścia- Co to jest pleśń czy osad od wody??? Co z tym zrobić? Wyciąć???
Będę wdzięczna za każdą poradę.