https://picasaweb.google.com/105697752626483576656/DVictReg?authkey=Gv1sRgCNr4_OXRwrzq6QE#5657335581426303634
1. Najpierw wyądowało w małej doniczce z ekstra drobnym podłożem z Orchidsklepiku z dodatkiem sphagnum i głębokiej tacce z keramzytem dla podniesienia wilgotności. Plus częste spryskiwanie wodą destylowaną.
Efekt- żaden.
2. W okolicach sierpnia przywiozłam zamówione gliniane doniczki, te, co to się do nich wodę wlewa a roślinka rośnie na sphagnum owiniętym dookoła. Zawisło sobie razem z aerangisami na cytrynie (zamiast parowania wody z keramzytu miało parować ziemia z cytryny
Efekt- te niewielkie kawałki korzeni, z którymi roślina przyszła zaczęłu zasychać i czernieć.
3. 2 tygodnie temu ściągnęłam z doniczki i wsadziłam do plastikowego opakowania po cieście razem ze sphagnum:
https://picasaweb.google.com/105697752626483576656/DVictReg?authkey=Gv1sRgCNr4_OXRwrzq6QE#5657335561690936402
Podlewane przez spryskiwanie całości wodą destylowaną.
Efekt- wczoraj zauważyłam około milimetrowy zielony piździk przy korzeniach - czyli wreszcie coś ruszyło
Dotychczasowy wniosek- hodowanie na parapecie nie ma sensu.
Mam nadzieję, że coś jednak z tego będzie dzieki tej mini szklarence (tylko co potem?) I proszę o wszelkie możliwe konstruktywne uwagi!