Możliwe, że postawione przeze mnie pytanie będzie dla wielu naiwne, ale zaryzykuję - jak długo powinien trwać czas podlewania. W opisach podajemy sposób podlewania : zamaczanie całej doniczki z rośliną, zamoczenie podłoża przez polewanie wodą, zraszanie przy pomocy prysznica całej rośliny wraz z doniczką itp. Nie spotkałem się z informacją jak długo trwa taka kąpiel - 5, 10 czy też więcej minut. W wątku o nawożeniu padło parę opisów sposobu podlewania w zestawieniu z nawożeniem, ale nikt z nas nie podał jak długo trwa nawadnianie roślin. W jednej z wypowiedzi padło nawet stwierdzenie, że "podlewanie katlei to sztuka sama w sobie" Poruszam 'problem', bo za każdym razem mam dylemat czy już wystarczy, czy też jeszcze zostawić roślinę w kąpieli.
A czemu to katleje zamaczać? To nie falenopsis. Korzenie katleji nie muszę całkowicie wysychać. Ja podlewam jak wszystkie inne storczyki. Nie czekam aż wyschną na wiór.
Jak zaznaczyłem, są różne techniki podlewania. Mam przyjemność znać takiego sympatycznego storczykowego hobbystę , który podlewa swoje rośliny wężem, inaczej, z racji ilości posiadanych taksonów, cały czas musiałby spędzać w oranżerii. W mym pytaniu 'idzie' mi o to czy wystarczy chlapnąć w doniczkę garnczek wody i już, czy też lepiej należałoby zapewnić korzeniom ktlejki dłuższy kontakt z wodą przez np. zamaczanie wraz z doniczką. Szczególnie, że katlejka katlejce nie równa.
Ja też nie wysuszam cattlejek na wiór i choć wiem, że to nie Phalaenopsis, to jednak zamaczam razem z doniczką.Dlaczego? po prostu w moich warunkach to się sprawdza.Rośliny mam posadzone w bardzo luźnym podłożu, w którym sporo "byle czego", czyli kamyków, keramzytu,itp i naprawdę dużych kawałków kory. Z uwagi na tryb życia i charakter pracy nie mogę sobie pozwolić na częste przelewanie doniczek tak by zapewnić wilgotność podłoża lubianą przez kattleye.Początkowo tylko przelewałam, ale zauważyłam,szczególnie w upalne dni, że jest to niewystarczające , marszczyły się psb i młode liście traciły turgor. Każda cattleya jest chwilę moczona w destylowanej wodzie, potem jeśli roślina jest rozrośnięta zamaczam ją na około pół godziny z odżywką (w okresie wegetacji). Jeśli roślina jest mała lub ma kiepskie korzenie ok 15 minut. W drugim przypadku moczę częściej.Co 4 podlewanie rośliny nie otrzymują odżywki, po namoczeniu solidnie przelewam dużą ilością wody.Tyle. A co się sprawdza u Was?
Chociaż nie mam aż tak wiele cattleji, jeszcze mniej mam czasu. Idę z konewką i leję jak popadnie. Czasem nie trafię w doniczkę, leję po liściach. Te z grubym, nowym podłożem leję codziennie, cattlejowate w dużych doniczkach z bardziej rozłożonym podłożem leję co 2-3 dni, kiedy doniczka zaczyna chrzęścić (o ile jest plastikowa). Poza tym obserwuję pseudobulwy, jeżeli zaczynają się kurczyć, reaguję natychmiast. Staram się podlewać rano. Po południu, po ciepłym dniu staram się opryskać roślinę, ale już unikam pełnego podlewania.
W kwestii podlewania cattlei nie mam jakiegoś wypracowanego systemu. Od wiosny do jesieni podlewam częściej, staram się po przeschnięciu podłoża (ale nie tak na wiór). W tym okresie staram się nawozić połową dawki nawozu, bo cattleje moim zdaniem są dość żarłoczne. Podlewam od góry, woda zbiera się na podstawku i z reguły roślina wypija wszystko. Jak coś zostaje - wylewam. W upalne dni dodatkowo spryskuję rośliny. Mniej więcej od października redukuję znacznie podlewanie, jedynie młode rośliny podlewam lekko w cieplejsze dni. Natomiast te zimujące tylko wówczas, jak widzę taką potrzebę.
Z podlewaniem i wogóle z wilgotnością podłoża w okresie wiosna - lato to chyba nikt nie ma kłopotów. Należy zwrócić uwagę na podłoże, które powinno być co najmniej średniej granulacji. Generalnie uważam, ze zapotrzebowanie katlei na wodę z podłoża jest o wiele mniejsze niż np. phalaenopsisów, czy "śpiochów". W okresie intensywnych przyrostów nowych pbs należy utrzymać cały czas wilgotne podłoże, wtedy bardzo szybko rosną (+ nawóz oczywiscie). Ze względu na granulację podłoża, aktualnie doniczki zamaczam na ok. pół godziny w deszczówce i to absolutnie wystarczy.
U mnie (podobnie jak u Reni) sprawdza się podlewanie przez zanurzenie doniczki na około 15-20 min. Niewątpliwą korzyścią takiego sposobu jest "oszczędzanie" liści - nie mają plam grzybiczych, skaz, które mogłyby mnie niepokoić. Nigdy (tfu, tfu) nie straciłam przyrostu w wyniku zgnilizny, bo nigdy nie są moczone. Minusem tej metody podlewania jest niestety czasochłonność. Tyle tylko, że czytając wasze posty zdałam sobie sprawę jak rzadko są podlewane moje katleje. Ja z reguły czekam, aż podłoże przeschnie wyraźnie. Pewnie dlatego niektóre rośliny reagowały zmniejszeniem przyrostów. Kurczę blade - ze późno i za zimno, żeby bez strachu przetestować zwiększenie częstotliwości podlewania