To tyle tytułem wstępu:)
Jest to mój pierwszy storczyk botaniczny. Kupiona (za pierwszą pensję
I w końcu coś się ruszyło! Na warneri pojawiła sie pochewka!Nie są to jeszcze pąki- do kwiatu daleko, ale nadzieja i radość już są:)
Uprawiam ją od początku na południowym parapecie bez cieniowania, w lecie okresowo wynoszona w półcieniste miejsce do ogrodu. Nie zapewniam jej tak wysokiej temp jak w arkuszach czyli 15/22 zimą i 18/30 latem ani wilgotności rzedu 80% bo na parapecie jest to mało wykonalne. Temp zimą wynosi średnio ok 15 (+/- 3) stopni ( okna nieszczelne) -chyba że przyświeci mocno słońce wtedy wzrasta nawet do 30, ale to rzadkość przy ilości słońca, które mamy w zimie.
Temperatury latem nie mierzyłam, ale bedzie się wahac znacznie zależnie do pogody. Wilgotność średnio 40 % zimą ( latem nie mierzyłam)
Podlewam po wyschnięciu podłoża deszczówką z dodatkiem mocno rozcieńczonych nawozów wieloskładnikowych ( z przewagą azotu w okresie wzrostu a potasu kiedy psb dojrzewa).
Po lekturze artykułu Chadwicka na temat warneri; w którym radził postawić ją najcieplejszym i najwidniejszym miejscu w szklarni, żeby umożliwić jej prawidłowy wzrost zimą; zmieniłam trochę jej ustawienie. Wymyśliłam misterną konstrukcję na szklanym wazonie, tak aby miała więcej światła i powietrza . Na dnie wazonu jest trochę wody, aby podnieść wilgotność.
I albo sama dojrzała do decyzji, ze chce kwitnąć albo pomógł ten trik.
Teraz musze się uzbroić w cierpliwość i czekać na rozwój wydarzeń.