Królewski storczyk z archipelagu 4000 wysp. Pierwszy raz zobaczyłem go na ubiegłorocznej wystawie w BUW w marcu. Pysznił się plakietką "I nagroda". Krótki przegląd sklepików doprowadził mnie do najbardziej znanej storczykowej firmy internetowej w Polsce, skąd w lipcu 2013 r. dotarła do mnie dwurozetkowa roślinka z określeniem NFS. Natychmiast przesadzona w podłoże, które, prznajmniej mnie, wydawało się odpowiednie. Potem było już gorzej. Roślinka rośnie u mnie w pracy, na płd-zach. parapecie. Wkrótce po przesadzeniu nie było mnie przez 2 miesiące, roślinka powędrowała do prawie ciemnego pomieszczenia, podlewana grzecznościowo co tydzień przez współpracowników. Zimą przechłodzenie do 13-14 stopni, potem wolny wzrost temperatury do 20 stopni. I wtedy, pod koniec kwietnia, roślinka pokazała "pazurki".
Ze szczytu starszej rozetki zaczęło się pokazywać coś czarnego. Jako kompletny laik w uprawie gatunków botanicznych omal nie dostałem zawału - przemarznięty stożek wzrostu, bakterioza, czarna zgnilizna? Miałem jeszcze tyle rozsądku, że przed podjęciem jakiejkolwiek akcji pogrzebałem w sieci. Na szczęście były fotografie podobnych "przypadków", mogłem się uspokoić.
W nagrodę mam już przygotowaną dla roślinki nową doniczkę, wyłożoną okruszkami Białej Marianny i pokruszonymi muszlami oraz skorupkami jajek. Poniżej najciekawsze fotografie.
Z pozdrowieniami.