A patrząc jak to się działo, to przyznacie, że trzeba mieć cierpliwość i nerwy jak postronki.
klik.
Jeszcze we wrześniu dostrzegłem coś co wydawało się początkiem pochewki. Jednak znając swoje szczęście, a raczej nieszczęście do nieudanych kwitnień bardzo w to wątpiłem. Jednak to 'COŚ' okazało się inicjacją pędu kwiatowego, który jak widać na fotkach wolno bo wolno ale parł do 'zwycięstwa'
I tak (od lewej) fotka z 9.11.14 , następna z 16.11.14 i ostatnia z 3.12 bm.
A dalej to już piorunem pojawił się kwiat. Czyżby to skutek lampki diodowej.